Zapraszam do wzięcia udziału w moim konkursie zakładkowym!

Więcej na: http://craft.marakyo.pl

Zapraszam serdecznie do brania udziału!

Można wygrać niepowtarzalne zakładki do książek!

Do wygrania są trzy zakładki do książek.

Oto one: 

1.


2.


3.

Wszystkie trzy zakładki wykonałam własnoręcznie. Kwiat storczyka to zasuszony kwiat Albina – mojego prywatnego okazu 🙂

Zasady zabawy:

– Wszystkich chętnych do brania udziału w losowaniu, proszę o wpisywanie się w komentarzach na stronie: http://craft.marakyo.pl/2011/10/23/konkurs-zakladkowy-czas-zaczac/.
– Jeśli ktoś posiada własnego bloga/stronę  – proszę o wstawienie nań, informacji o konkursie i zgłoszenie tego w komentarzu 🙂

 

Zapisy trwają do 1 listopada, a losowanie odbędzie się następnego dnia.

Zapraszam serdecznie i pozdrawiam! 

Dziś w Olsztynie odbywały się targi ogrodnicze. Może nie była to impreza „pokaźnych” rozmiarów, jednak różnorodność roślin potrafiła mnie zachwycić.
Przemierzając kolejne stanowiska sprzedawców, usłyszałam w swojej głowie: „a może by tak stworzyć drzewko bonsai?”. Nie trzeba mi było wiele, by zacząć rozglądać się za drobnymi sadzonkami.

Więcej na:

http://www.marakyo.pl

W końcu udało mi się w jednej z polskich siedzib Sephory kupić poszukiwane przeze mnie kosmetyki.
Gdańsk to jednak cudowne miasto 😀

Prawie roczne poszukiwania zostały zakończone połowicznie zrealizowaną misją.
Udało mi się kupić cienie do powiek, a nie tak pożądany przeze mnie błyszczyk, firmy Tokidoki.

Więcej na:

http://www.marakyo.pl

Przypalone ciastka z rana…ach co za zapach! ;P
Dobrze, że tylko pierwsza „partia” bezglutenowych ciastek tak źle wypadła. Druga jest zdecydowanie bardziej zjadliwa.
Węgiel nie jest mi aż tak bardzo potrzebny, więc co się dało zeskrobać zostało usunięte, a zjadliwe pozostałości pierwszej tury znikają sukcesywnie ;)

Nowy porządek życia pojawił się nagle i niespodziewanie.

Więcej na:

http://marakyo.pl

„Cieszyłam się, że dosyć długo opierałam się przeziębieniu i wszelakim „grypopochodnym” infekcjom.
Oczywiście…do czasu :/

Więcej na:

http://marakyo.pl/

O uwielbieniu do kupowania majtek już pisałam.
Dziś „rozbudziło” się tłumione od dawna, kolejne uzależnienie – kupowanie torebek.

Jeżdżąc tramwajem 22 na wrocławski dworzec PKP, zauważyłam po drodze pewien intrygujący sklep.
Kolorowa wystawa obklejona sylwetkami nietoperzy, za szybą stojące torebki w różnych „śmiesznych” kształtach. Zaintrygował mnie. Za każdym razem kiedy jechałam tą trasą, obiecywałam sobie, że tam zajdę.

Więcej na:

http://marakyo.pl/

„Ból głowy potrafi być wredny. Zwłaszcza kiedy „nawiedza” mnie w kompletnie nieodpowiednich momentach. Dookoła cisza, spokój, brak nerwów i podwyższonego ciśnienia…a tu *bah*.”

Więcej na:

www.marakyo.pl

Nowy wpis!

 

Zapraszam na : http://marakyo.pl/

Powrót do staroci = oglądanie pierwszych odcinków serialu Ally McBeal.
Kiedy serial był emitowany po raz pierwszy w Polskiej telewizji niezbyt mnie zaciekawił.
Może dlatego, że niewiele treści potrafiłam przyswoić ze zrozumieniem?
„Doświadczenie czegoś na własnej skórze” niekiedy ułatwia odbiór pewnych kwestii. Sercowych zwłaszcza.

Co do zaciekawienia literackiego, moje zainteresowanie wzbudziła owa książka:
(opis pozwoliłam sobie skopiować ze strony wydawnictwa W.A.B.)

 

Na Kubie nie wolno mieć w domu internetu. Yoani Sánchez wymyka się śledzącym ją tajniakom, myli tropy, aby w ukryciu dokonać wpisu na swoim blogu w jakimś hotelu czy kafejce internetowej, gdzie za dostęp do sieci płaci się niewyobrażalne sumy. Ale Generación Y to coś więcej niż blog tłumaczony on-line na siedemnaście języków. To głos tych, których wolność ogranicza się na każdym kroku. „Generación Y jest najbardziej
ryzykowną rzeczą, jaką zrobiłam w ciągu trzydziestu dwóch lat swojego życia, do tego stopnia, że kiedy zaczęłam pisać ten blog, trzęsły mi się kolana” – notuje Yoani Sánchez.

Cuba libre to książka pełna pasji polemicznej, czarnego humoru i inteligentnego sarkazmu. Sánchez jest kronikarką kubańskiej codzienności obdarzoną ogromną spostrzegawczością i umiejętnością błyskotliwego puentowania absurdów. Jej odwaga cywilna i nieustępliwość godne są najwyższego podziwu. CharyzmaYoani przyciąga tysiące internautów, ciekawych tej z pozoru zwykłej matki i żony, która rzuciła wyzwanie dyktaturze braci Castro i wróciła z emigracji w Szwajcarii, aby cierpieć głód i dzień w dzień wspinać się na czternaste piętro swojego mrówkowca (winda, produkt przyjaźni kubańsko-radzieckiej, od lat nie działa).
Yoani dzięki uporowi, pomysłowości, a także niezaprzeczalnemu talentowi publicystycznemu czytana jest dzisiaj wszędzie, a o jej znaczeniu na Kubie może świadczyć fakt, że Fidel Castro zaliczył panią Sánchez do swoich osobistych wrogów.

Yoani mówi głosem tych, którzy po latach żłobka i kacetu chcą żyć i żyją pełnią życia, mają w nosie imadło propagandy i czujność bezpieki. Wbrew technicznej niemożności odnajdują się w sieci jako sąsiedzi, obywatele, bliźni. Na wyspie blog Sánchez jest najtrudniej dostępny. Lokalne serwery, do których są podłączone publiczne kafejki internetowe, są cenzurowane, odcinane lub paraliżowane filtrami, które tak spowalniają łącza, że nie sposób wejść na stronę. Wolne od państwowego hakowania pozostają tylko serwery, do których są podpięte luksusowe hotele oraz biura zagranicznych korespondentów. A mimo to Kubańczycy stanowią czwartą pod względem liczebności grupę czytelników blogu. Tłumaczy to tylko niebywała przebiegłość młodych Kubańczyków z pokolenia, dla którego to, co zakazane lub niemożliwe, jest pożądane i jak najbardziej możliwe. To pokolenie nie ma zamiaru dać się żywcem pogrzebać na kulturalnym i cywilizacyjnym rumowisku, w które Kubę zamieniła dyktatura komunistyczna, i skrzykuje się w sieci, żeby porozmawiać o sensie życia.

Maciej Stasiński, „Gazeta Wyborcza”

Mam zamiar poszperać w „Empiku” i mam nadzieję, że uda mi się ja znaleźć.

P.S. Zabrałam się w końcu za stawianie wordpressa na swojej domenie. Póki co wygląda on dokładnie tak samo jak ten, ale faza prób i błędów jeszcze nie została zakończona 😉
Oby starczyło mi cierpliwości na sukcesywne ulepszanie strony i testowanie przeróżnych wtyczek do niej.

Plany kulinarne na dzisiejszy dzień mają bardzo szeroki zakres.

Zaczęło się wczesnym jak, dla mnie, porankiem  od robienia masła orzechowego. Opakowanie orzeszków ziemnych z biedronki, odrobina masła i duuuuużo miksowania. Sąsiedzi chyba nie byli zachwyceni odgłosami miksowania po 9 rano w niedzielę 😛
O dziwo, masło wyszło całkiem smaczne. Jak na eksperyment to całkiem udany.

Plany na wieczór – sushi, przyrządzane przez mojego ukochanego, a do tego szampan.
Do tego światło świec…romantycznie, a przynajmniej taki jest plan 😛

A zaczęło się wczoraj po 23:00 od smażonych serów camembert i grzanego piwa z „maaaaasą” przypraw.

Gotowanie jednak bardzo pomaga mi odzyskać humor i równowagę.
Dobrze, że mam z kim i dla kogo gotować 🙂

Plan na jutro – migdały w „cynamonowym cukrze”. Przepis zamieszczę o ile wszystko uda mi się doprowadzić do skutku.

Piosenka na dziś:

„O czym i dlaczego”

Blog ten poświęcony jest pewnemu drzewku bonsai.

Jest też poświęcony jego właścicielce, która ze swojego punktu widzenia stara się rozpatrywać różne ludzkie zachowania i sytuacje, które przynosi nam życie.

Właścicielce, która maniakalnie fotografuje wszystko, co uznaje za godne uwiecznienia.
Według niej dobry koncert to taki, na którym większość czasu spędza na robieniu zdjęć .

Właścicielce, której rozbieżności w guście muzycznym są często przez innych wyśmiewane. Na której biurku stoi akwarium, w którym mieszka karpik koi zwany Ojcem Dyrektorem.

Słuchawszy ♫

Zdecydowanie ZA dużo radia...

Poza radiem - kompletny random

Prawa autorskie

Wszystkie teksty i zdjęcia (jeśli nie jest zaznaczone inaczej) zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i są moją własnością. Ich powielanie oraz dokonywanie na nich jakichkolwiek innych czynności bez mojej zgody ani wiedzy jest zabronione.