Wiele marketów, nie tylko ogrodniczych, umieszcza w swoim asortymencie rośliny. Niestety, po „wystawieniu na sklep” często są w opłakanym stanie. Pracownicy sklepów w ogóle o nie nie dbają i biedne rośliny umierają.
Staram się, jeśli można tak to nazwać, pomagać im. Kilka „zabiedzonych” jednostek udało mi się uratować i chyba im u mnie dobrze.
Oto mała galeria moich zielonych podopiecznych:
Pafnucy to Karmona drobnolistna. Uratowany z „Biedronki” podczas wyprzedaży drzewek bonsai. W chwili gdy zobaczyłam te biedne drzewka wysuszone i poupychane jeden koło drugiego, wiedziałam, że muszę jedno uwolnić od tej mordęgi. Stłamszony przez inne drzewka, Nucek był ledwo widoczny. Udało mi się go „wyłowić” i póki co doprowadzić do lepszego stanu. W zamian za opiekę, on odwdzięcza mi się ślicznymi białymi kwiatkami.
Andżela to Muchołówka amerykańska. Zakupiona w „OBI”. Widok dzieciaków wpychających palce w muchołówki i zgniatających dzbaneczniki „podniósł mi ciśnienie”. Postanowiłam uratować ta małą, a w portfelu pieniędzy było akurat „na styk”. Po zastosowaniu się do kilku rad hodowców, moje owadożerne cudo puszcza nowe listki. Im więcej liści, tym więcej „gęb” do karmienia, ale tym bardziej jestem z niej dumna.
Storczyki – Albin i Ancymon. Dwójka „rozpromieniaczy parapetu”. Ponoć dzięki nim moje okno wygląda „fajnie” z ulicy. Również uratowani z olsztyńskiego „OBI”. Ponoć wyprzedaże są dobre. Niestety, nie dla roślin. Na początku miał być jeden (ze względu na brak większych funduszy) i tak wybrałam Albina (biały). Później jednak znalazłam Ancymona i nie mogłam się zdecydować, którego wybrać. Obydwa storczyki były z „mocno średnim stanie”. Po krótkim truciu głowy rodzicom, fundusze jednak wzrosły i tak trafiły na mój parapet.
Albin był w lepszej kondycji. Funkcjonuje też jako „kurzołap” ponieważ jego wielkie liście wręcz przyciągają kurz.
Ancymon był „bardziej biedny”. Za opiekę odpłacił mi pięknymi kwiatami.
Albin:
Ancymon:
Moje Kaktusy i Sukulenty. Pochodzą z różnych sklepów i z targów ogrodniczych. Maluchy na drugim zdjęciu są ze mną już prawie pięć lat 🙂 Na szczęście, nie „narzekają” kiedy zapomnę je podlać.
Stronę będę sukcesywnie uzupełniać ponieważ „przygarnęłam” jeszcze kilka roślin.
12 Komentarzy
Comments feed for this article
20 kwietnia 2010 @ 05:28
georgeeliot
Kupiłam w grudniu pod wpływem impulsu w jednym z takich marketów drzewko bonzai. Ładne, zdrowe i zielone. Postąpiłam bezmyślnie, bo na dworze był mróz -15* i wystarczyło tylko 15 metrów drogi do samochodu, żeby to drzewko umarło. Z dnia na dzień traciło liście, aż w końcu pozostała od niego sucha mała łodyżka. 😦
20 kwietnia 2010 @ 06:58
marakyo
Wiesz, mróz może trochę by je osłabił ale nie jestem pewna czy zmarzło by tak „dokumentnie”. Moje poprzednie drzewka bonsai też po „uratowaniu” z marketu przez pewien czas wyglądały ok, ale później bardzo szybko umarły. Pafnucy to inny gatunek niż dwa pierwsze. Tamte były wiązami drobnolistnymi i z rozmów z właścicielami takich drzewek, niewiele ich przeżywa, jeśli pochodzą z marketów. Pamiętasz jakiego gatunku był twój bonsai?
22 kwietnia 2010 @ 22:59
georgeeliot
To był wiąz drobnolistny, Marakyo. Wyrzutów sumienia stało ciut mniej.:)
22 kwietnia 2010 @ 23:09
marakyo
A no to wszystko jasne 🙂 Wszyscy znajomi, którzy kupowali wiązy drobnolistne szybko jest stracili. Moje poprzednie dwa drzewka to także były wiązy. Naczytałam się o nich wiele w internecie, w książkach. Postępowałam dokładnie z zaleceniami a one i tak „umarły”
Pafnucy, jak napisałam wyżej, to Karmona drobnolistna. Skubaniec trochę już się trzyma 🙂 Wiązy zginęły nawet po krótszym czasie.
24 kwietnia 2010 @ 16:33
signe
i mogę zostać wciągnięta… przynoszę z biedronek i innych miejsc, nie bonsaje, nie, nie wiem co z nimi zrobić, ale różne sieroty i one najczęściej rosną potem długo i szczęśliwie…
a teraz … hm… gdybym tak nauczyła się zrobić brzózkę…??????
będę się wahać, lubię się wahać, a gdzie jest wredne bonsai, gdzie to wszystko tu jest???
podziękowania:)
2 czerwca 2010 @ 12:52
marakyo
Wredny bonsai, a konkretnie dwa wredne drzewka zdążyły zemrzeć 😛
Obecna jednostka bonsaiowa – Pafnucy jest o dziwo miły dla mnie 😛
Własnie kwitnie już chyba piąty raz.
29 kwietnia 2010 @ 14:56
wielkiemihalo
Dziękuję za opinię na blogu: http://wielkiemihalo.wordpress.com/
To dopiero pierwsze zdjęcie. Ma dysku mam ich jeszcze sporo ale teraz nie mam czasu ich publikować. Zapraszam później.
30 kwietnia 2010 @ 16:16
marakyo
Nie ma za co 🙂 Czekam na kolejne zdjęcia 🙂
18 czerwca 2010 @ 10:06
melaroza
Twój Nucek to elegant. Jak podcinasz gałązki? I kiedy?
18 czerwca 2010 @ 10:13
marakyo
Wszystko zależy od gatunku drzewka. Polecam stronę http://www.przyjacielebonsai.pl/ – tam wszystko jest fajnie opisane 🙂
No oczywiście pomijam fakt, że nie posiadam „specjalnych sekatorów” itp. U mnie „idą w ruch” malutkie, lekko zakrzywione nożyczki do paznokci 😉
30 marca 2011 @ 07:33
Navia
Masz prawdziwy dar do opieki nad Zielonymi Istotkami. Roślinki cudo – szczególnie muchłówka 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
30 marca 2011 @ 09:29
marakyo
Dziękuję serdecznie!
Niestety muchołówka i bonsai nie przeżyły mojego półrocznego wyjazdu i opieki mojej mamy 😦
Mam jednak zamiar odbudować moje zbiory!!
Pozdrawiam serdecznie!