„O czym i dlaczego”
Blog ten poświęcony jest pewnemu drzewku bonsai.
Jest też poświęcony jego właścicielce, która ze swojego punktu widzenia stara się rozpatrywać różne ludzkie zachowania i sytuacje, które przynosi nam życie.
Właścicielce, która maniakalnie fotografuje wszystko, co uznaje za godne uwiecznienia.
Według niej dobry koncert to taki, na którym większość czasu spędza na robieniu zdjęć .
Właścicielce, której rozbieżności w guście muzycznym są często przez innych wyśmiewane. Na której biurku stoi akwarium, w którym mieszka karpik koi zwany Ojcem Dyrektorem.
Słuchawszy ♫
Zdecydowanie ZA dużo radia...
Poza radiem - kompletny random
Prawa autorskie
Wszystkie teksty i zdjęcia (jeśli nie jest zaznaczone inaczej) zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i są moją własnością. Ich powielanie oraz dokonywanie na nich jakichkolwiek innych czynności bez mojej zgody ani wiedzy jest zabronione.
35 Komentarzy
Comments feed for this article
5 września 2010 @ 10:51
misukinalahoffen
Nie cierpie jak pijesz „dla ukojenia nerwów”. Kojarzy mi się to od razu z typowym alkoholizmem ;(
5 września 2010 @ 11:28
marakyo
kojarzy ci się prawidłowo, tylko ten mój przypadek taki trochę niedorobiony, bo nie pasuje do tej alkoholowej definicji 😛
5 września 2010 @ 11:13
onufry69
….ponoć picie to jest życie, a robota, to głupota.
5 września 2010 @ 11:27
marakyo
A tego nie wiem 🙂
Póki co jeszcze nie zaliczyłam nigdy AŻ takiego stadium 😛
5 września 2010 @ 11:33
onufry69
marakyo, najpierw jest wybór, a potem to stadium. 😀
5 września 2010 @ 11:37
marakyo
Eee…to ja mam jeszcze trochę do TEGO stadium 😉
A tak przy okazji, coś ostatnio często Cię widuję. A to na blogu george albo u wolframa 🙂
5 września 2010 @ 11:43
onufry69
Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale fakt…skomentowałem parę razy. 😉
Nie ma co się zbliżać do tego stadium, bo potem trzeba wybrać….pić dalej, albo nie pić wcale…i tak źle i tak niedobrze. 😉
5 września 2010 @ 11:46
marakyo
Racja. Dlatego się cieszę, że „picie dla pocieszenia” zdarza mi się tak rzadko, że mogę sobie jeszcze na to pozwolić 😉
5 września 2010 @ 12:02
onufry69
marakyo…wszystko jest dla ludzi, ale są pewne granice, których nie warto przekraczać, bo potem może być za późno żeby się wycofać. 😉
5 września 2010 @ 12:06
marakyo
Za dużo się naoglądałam w życiu takich „niewycofywalnych przypadków” toteż uważam 🙂
5 września 2010 @ 12:15
onufry69
wydaje mi się, że to raczej kwestia siły charakteru decyduje o tym, czy przekroczymy jakąś granicę, czy też nie.
5 września 2010 @ 12:17
marakyo
Ale żeby chcieć uważać trzeba mieć odpowiedni charakter 😉 Ty masz rację, a ja miałam to w domyśle 😉
5 września 2010 @ 12:27
onufry69
ale żeby nie było…nie mam zawsze racji i moja racja nie jest najracniejsza. :)…
5 września 2010 @ 12:29
marakyo
Trochę skromności zawsze się przyda ;>
5 września 2010 @ 12:41
onufry69
sęk w tym, że we mnie skromności jest niewiele…:D
5 września 2010 @ 13:12
marakyo
😉
Ważne że chociaż odrobina jest 😀
5 września 2010 @ 16:11
melaroza
Chętnie potowarzyszę wirtualnie. Jak smakuje?
5 września 2010 @ 16:13
marakyo
Jak żubrówka z sokiem jabłkowym do którego dodano trochę kwiatów lawendy 🙂 Ciężko to wytłumaczyć. Syrop barmański MONIN o smaku lawendy jest boski! Zdecydowanie warty 30 zł za butelkę. Przy okazji, ta firma robi bardzo szeroką gamę smakową syropów barmańskich.
5 września 2010 @ 16:14
marakyo
A! zapomniałam napisać!
Miło Cię widzieć z powrotem 🙂
5 września 2010 @ 18:07
emsi
Ja się zaraz za robienie mojito biorę, mięta z własnego parapetu.
Na zdrowie!
5 września 2010 @ 18:10
marakyo
A zdrowie zdrowie!
Ja dzisiaj znowu piję tą lawendową żubrówkę. To chyba będzie mój ulubiony drink 🙂 A Mojito chętnie bym wypiła 🙂
5 września 2010 @ 19:23
asiaczi
dziękuję bardzo za miły komentarz u mnie na blogu 😉 jeśli chodzi o Twój pamiętnik-będę go odwiedzać ;]
5 września 2010 @ 19:26
marakyo
Nie ma za co 🙂
Ja też mam zamiar zaglądać na twojego bloga 😉
Pozdrawiam serdecznie!!
6 września 2010 @ 01:48
wolfram
można i rok pić bez konsekwencji i pięć. Oznacznikiem nałogu jest odsuwanie się od ludzi.
6 września 2010 @ 10:46
marakyo
No to mnie do nałogu jeszcze daleko 🙂
Dzięki za odwiedziny!
6 września 2010 @ 02:03
http://at-the-attic.blogspot.com/
lawendowa? nigdy nie pilam 😀
pozdrawiam cieplutko
6 września 2010 @ 10:45
marakyo
Lawendowa staje się dopiero po zmieszaniu żubrówki z syropem barmańskim o smaku lawendy 🙂
Ale po dolaniu do tego soku jabłkowego praktycznie w ogóle nie czuć wódki 🙂
6 września 2010 @ 23:42
georgeeliot
Jesteś dorosła, wiesz , co robisz.
6 września 2010 @ 23:43
marakyo
Czasami nie, ale zawsze jakiś cudem wychodzi „na moje”
7 września 2010 @ 21:01
pstro
z racji tego, że ja jestem niespotykanie spokojny człowiek /kaszle/ to sobie lubię usiąśc wieczorem i wypić piwo, czy tam drina czy tam co jest, rzecz jasna nie w ilości, że na policzku rano odcisnięte jest pół klawiatury… bo gdybym miała pić w sytuacjach tzw „ukojenia nerwów” to abstynent jestem przykładny ;D
7 września 2010 @ 21:26
marakyo
Miło mi Cie powitać w moich skromnych progach 😉
Ja na ogół rzadko piję. Czasami tylko jak mnie „najdzie” zaczyna się myślenie „co by tu sobie nalać”.
Chociaż i tak chyba mogę siebie nazwać osobą nie nadużywającą alkoholu.
Dzięki za odwiedziny 🙂
7 września 2010 @ 23:17
pstro
ależ ja zaglądam, czemu nie, ale dziś sobie pomyślałam (czasem mnei najdzie i pomyślę) : a co ja tak będę wchodziła nie zostawiając śladu?…no to zostawiłam 😀
7 września 2010 @ 23:18
marakyo
/me zerka na pozostawiony przez Ciebie ślad
Mnie się tam ten ślad podoba 😀
7 września 2010 @ 23:32
pstro
/zerka na swoją stopę rozmiar 40/ nie no, zgrabna 😀
7 września 2010 @ 23:33
marakyo
też masz problem z kupieniem butów w swoim rozmiarze?
(pyta osobnik 39)